Czy w Europie zakazuje się jazdy? Po co się to robi? Kto i kiedy nie może jeździć po europejskich drogach? Zakazy jazdy w Europie owszem obowiązują, ale nie mają nic wspólnego z osobami poruszającymi się prywatnymi samochodami. Owszem, są miasta, w których wyznacza się strefy ekologiczne, do których nie można wjeżdżać żadnym samochodem, ale ogólnie rzecz biorąc, zakazy obejmują samochody ciężarowe. Nie chodzi oczywiście o niewielkie, niehałaśliwe i nieszkodliwe dostawczaki. Zakazy jazdy obejmują ogromne, ciężkie i hałaśliwe tiry. Samochody tego typu, a raczej prowadzący je kierowcy muszą liczyć się z ograniczeniami w zakresie możliwości korzystania z dróg publicznych. Ograniczenia te obowiązują prawie we wszystkich państwach europejskich. Trudność polega na tym, że każde państwo stosuje własne ograniczenia. Co więcej, ograniczenia te bywają różne w różnych regionach każdego kraju. Generalnie rzecz ujmując, chodzi o to, by ograniczyć ruch wielkich i ciężkich pojazdów w dni wolne od pracy, gdy ruch na drogach jest wzmożony, bo mający czas wolny mieszkańcy ruszają na biwaki, wycieczki za miasto, odwiedzają rodziny, przyjaciół i znajomych. Na drogach jest wtedy bardzo ciasno, a z tirami byłoby jeszcze tłoczniej i bardziej niebezpiecznie. Zakazy jazdy w Europie dotyczą przede wszystkich wszelkiego typu świąt. Chodzi więc o Boże Narodzenie, Wielkanoc, Boże Ciało, Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny itp. Ciężarówki nie jeżdżą też w święta państwowe i regionalne. Sporo ograniczeń międzynarodowego ruchu ciężarowego wprowadza się także w weekendy, szczególnie te długie, związane z jakimiś świętami. W niektórych krajach, ciężarówki nie mają wstępu do całych regionów. Zakazy ruchu tirów są oczywiście poważnym utrudnieniem dla transportowców. Przed podróżą wiodącą przez terytoria kilku państw, muszą oni dokładnie sprawdzać gdzie i kiedy nie mogą wjeżdżać. A wszystko przez to, że ciężarówek rozwożących po świecie ogromne ilości towarów jest tak dużo, że zaczyna to przeszkadzać zarówno kierowcom jak i mieszkańcom wielu miast.
